Zniszczono około 200 namiotów, a mieszkańców, głównie z Afganistanu, Pakistanu i Nigerii, zaciągnięto do autobusów. Operacja nastąpiła po tym, jak obóz stał się zbyt duży, widoczny i politycznie niewygodny. Ulice zostały oczyszczone, ale zapach wyborów i złych dyplomacji pozostał. Miasto w pobliżu Dublina International Protection Office (IPO) było szeroko krytykowane jako niehigieniczne, niebezpieczne i niesprawiedliwe, ale czas i sposób jego istnienia były postrzegane jako polityczne. Siedem dni wcześniej irlandzka minister sprawiedliwości Helen McEntee stwierdziła, że 80% ostatnich przybyłych weszło przez Irlandię Północną, którą Rishi Sunak, kanclerz Wielkiej Brytanii, użył do wsparcia swojego planu migracyjnego w Rwandzie. Doprowadziło to do sporu między dwoma rządami, z których obaj byli pod presją zarządzania migracją. Wielka Brytania próbuje uniknąć porażek w czwartkowych wyborach lokalnych w Anglii i Walii oraz wyborach powszechnych w tym roku. Władza rządząca w Irlandii musi zmniejszyć migrację przed lokalnymi i europejskimi wyborami w czerwcu oraz wyborami parlamentarnymi w marcu. W odpowiedzi władze rozebrały improwizowany obóz dla imigrantów, który istniał od 14 miesięcy. Sami Kupiszewski, 50 lat, azylant z Turcji, skrytykował tę akcję jako obłudną i pozbawioną godności dla dotkniętych. Mieszkańcy obozu nie otrzymali alternatywnych mieszkań ani wsparcia.